Z umiarem
Jej młodość nie była szalona, ale pełna wrażeń. - Z jednej strony zawsze się wspaniale spełniałam i realizowałam - mówi o swojej tanecznej pasji, którą rozwijała od wczesnych lat. - Z drugiej, trochę się pobawiłam, chociaż bardzo w granicach normy. Nigdy nie byłam jakimś szaleńcem, narwańcem, nie robiłam dzikich niebezpiecznych rzeczy. Rodzice wychowali mnie na grzeczną dziewczynkę i cieszę się z tego - podkreśla.
Wyświetl ten post na Instagramie
W drodze na szczyt
Po latach docenia to, że zawsze stawiała na siebie i rozwój. - Nie czekałam na to, żeby osoby z mojego otoczenia pomagały mi, nie szukałam faceta, żeby z nim zamieszkać albo żeby mi coś kupił - opowiada. W pełni skupiała się na wyznaczonym celu i wytyczonej ścieżce. - Miałam takie klapki na oczach: tu kariera, turniej, szkolenie, to muszę osiągnąć. Właśnie to pozwoliło mi dojść do miejsca, w którym jestem, być kim jestem i niczego nie żałować - mówi Izabela Janachowska.
Wyświetl ten post na Instagramie
Lata wyrzeczeń
Obowiązki związane z tańcem sprawiały, że nieco odstawała od grupy znajomych. - Patrzyłam z boku na moje koleżanki, które balowały do nieprzytomności, spotykały się z masą facetów i myślałam: „Boże, a ja rano idę na trening tańca! Nie mogę być zmęczona, na kacu, więc idę spać o normalnej porze” - opowiada. - Wtedy może trochę żałowałam, ale teraz, z perspektywy czasu, w ogóle nie - stwierdza pewnie.
„Śluby gwiazd” w poniedziałek o godz. 13:30 i 14:00 w Telewizji POLSAT CAFE.