- Jak się pani czuje w roli prowadzącej?
- Zawsze najlepiej (śmiech). Lubię mieć swoje zdanie. Lubię mówić to, co myślę. Jestem indywidualistką. Jak jest się prowadzącą, to można się trochę porządzić (śmiech). A tak na serio czuję, że jestem najbliżej uczestniczek i ten kontakt bardzo mi pasuje. Pojawia się także pewna trudność. Trzeba być moderatorem i „prowadzić” wszystkich biorących udział w programie, zatem należy być czujnym i cały czas w gotowości.
- A skąd pani czerpie inspiracje do tematów stylizacji dla uczestniczek?
- Przede wszystkim z obserwacji. Tematy przychodzą mi do głowy w pięć minut. Inspirują mnie ludzie, zjawiska, emocje, zmieniająca się moda, sztuka, muzyka, film… wszystko! Teksty zapowiedzi i komentarze także wymyślam i piszę sama - mam taką umowę ze stacją i produkcją programu, za co bardzo dziękuję. Zawsze lubiłam pisać i zajmuję się tym na co dzień. Tworzę teksty dla magazynów i napisałam książkę o modzie. Pisanie jest jedną z moich pasji. Poza tym skończyłam dziennikarstwo. Te studia przydały mi się pod wieloma względami.
Wyświetl ten post na Instagramie.
- Dlaczego warto oglądać kolejny sezon „Shopping Queens”?
- Ten program jest zaskakujący i widać, że dziewczyny przychodzą tu, by przełamywać swoje bariery. Zaczynają być bardziej odważne, ale też nie boją się krytyki - jakby były odporne. Oczywiście zdarzają się przypadki, że nasze słowa i komentarze są mocne, ale dziewczyny potrafią się bronić i przedstawiają zdecydowanie swoje argumenty. Czasem nawet wbijają w fotel jurorów i to mi się podoba. Mają swoje zdanie oraz moc!
- Czy to oznacza, że bardziej świadomie poruszają się w świecie mody?
- Świadomość to bardzo ważna rzecz. W kontekście mody i ubierania się często o niej mówię. Kiedy będziemy wiedziały, w czym nam dobrze, co możemy założyć, jak to będzie się prezentowało na naszej sylwetce, nie popełnimy błędów. Błędy najczęściej wynikają z braku świadomości. Ważny jest też kontekst, ale to już kwestia wiedzy. Musimy się dowiedzieć, czy na pewno nie można przyjść na premierę spektaklu operowego w jeansach i t-shirce (uśmiech). Dziewczyny przychodzą też do programu, żeby się czegoś nauczyć. Cieszy mnie to podwójnie. Całe życie należy się uczyć!
- A czy dobrze wykorzystują zdobytą wiedzę?
- W dzisiejszym świecie jest więcej możliwości, żeby tę modę i trendy obserwować. Jest więcej programów – takich jak ten - żeby o trendach rozmawiać. Jest również więcej sklepów i zasobniejszy asortyment. Myślę, że czasami rzeczy jest nawet za dużo, a to nie pomaga. Dlatego trzeba umieć się w tym nadmiarze odnaleźć... Ja pamiętam czasy, kiedy było mniej i wtedy włączała się kreatywność. Ze spódnicy robiło się bluzkę, której nie miał nikt. Obecne czasy kreują podobne do siebie dziewczyny i ich stylizacje. Wystarczy zobaczyć, co się dzieje na Instagramie. Niektórzy mówią, że to taki styl - wszystko w podobnym klimacie. My jednak chcemy indywidualizmu i wyobraźni. Dlatego „Shopping Queens” jest też po to, żeby pokazać, że należy z wyobraźni korzystać bez ograniczeń i nie zamykać się na eksperymentowanie. Wyobraźnia jest nawet ważniejsza od wiedzy.
- Na przykład?
- Często właśnie namawiam uczestniczki, żeby użyły jakiegoś elementu garderoby w niestandardowy sposób. Gdy nie starcza im pieniędzy, proponuję, żeby użyły tej samej rzeczy w kolejnej stylizacji, jednak inaczej. Mogą drzeć, ciąć i przekręcać na drugą stronę. Zachęcam, aby przedstawiły nam swoją stylizację niczym opowieść, może być performance, manifest. Moda to nie tylko ubranie. To też sposób na pokazanie własnego zdania, siły przekazu.
Wyświetl ten post na Instagramie.
- To zdecydowanie wartość dodana tego programu...
- Tak, bo jak zabraknie pieniędzy, trzeba radzić sobie w inny sposób, aby stylizacja nadal była interesująca. Więc może dobrze, że uczestniczki nie dostają wyższej kwoty na stylizacje, bo to zmusza je do działania! Dzisiaj w sieciówkach można znaleźć ubrania, które wyglądają na bardzo drogie i luksusowe. Trzeba tylko dobrze poszukać.
- Czego pani szuka w uczestniczkach?
- Szukam odwagi i czegoś dla siebie. Bo ten program dużo mi daje. Przede wszystkim to dla mnie kolejne pole do obserwacji. Na obserwacjach budowałam siebie przez wiele lat. Pracując jako modelka, na planach różnych produkcji, czy też tworząc swoją wizję mody i tego jak chcę wyglądać. Patrzę też, jak dziewczyny się zmieniają. Na początku były zamknięte i skryte, mało odważne. Nagle rozkwitają mocą i kreatywnością. To emocje, dla których mogę siedzieć na planie z nimi do rana.
- A co jeszcze program daje uczestniczkom?
- Mam nadzieję i bardzo bym chciała, żeby każda dziewczyna wyniosła z programu coś dla siebie. Mam też pozytywny odzew, bo po programach dostaje bardzo dużo prywatnych wiadomości od uczestniczek. Tak już na koniec, jestem zdania, że ubranie naprawdę może wiele zmienić. Prosta rzecz, tyle daje. Ktoś, kto nie chce się do tego przyznać, na koniec dnia w dobrym ubraniu, które do niego pasuje, a wszyscy go komplementują, zmieni zdanie. Poczuje się ze sobą dobrze. „Shopping Queens” jest przygodą, nauką, szaleństwem i odrobiną magii. Moda to magia… mimo wszystko.
Rozmawiała Paula Brzezińska
„Shopping Queens. Królowe zakupów” od 1 kwietnia w środę o godz. 21:00 w Telewizji POLSAT CAFE.